YOLO my diary: Wielkanoc!

Święta, święta i po świętach! Tyle przygotowań na tylko dwa dni... Ja osobiście bardzo lubię Wielkanoc, trochę przez to, że jest wiosną, na zewnątrz słońce świeci, wraz z odrodzeniem Chrystusa natura wokoło rodzi się na nowo. Kolorowe jajka, zajączki,przystrojony pięknie koszyczek, no i te czekoladowe pisanki, które tylko proszą się aby je zjeść. Wszystko pięknie, trochę tylko smutno, że nie mogłam ich spędzić z rodziną, ale na szczęście mamy tutaj cudownych ludzi wokół siebie, którzy dają dużo szczęścia i tak tym razem sprawili, że można było się czuć jak z rodziną. W te święta na szczęście udało mi się nie przejeść, a wręcz przeciwnie całkiem aktywnie je spędziłam i za wiele na kanapie nie leżałam. W niedzielę udaliśmy się ze znajomymi do pobliskiego lasu, by pochować czekoladowe smakołyki dla najmłodszych. Ja jeszcze nie mam swoich dzieci, ale taki wypad był dla mnie super zabawą. Na twarzy zielone barwy, by się dobrze zakamuflować w lesie. U mnie w rodzinnym domu nigdy takiej tradycji nie przestrzegaliśmy... co prawda zając zawsze zostawiał pisanki, ale nie musiałam ich szukać. W poniedziałek mieliśmy małą bitwę wodną, ściany mokre, ja również - niestety dostałam jako pierwsza! Tego samego dnia ponownie wybraliśmy się na długi spacer do lasu, wieczorem pograliśmy w dance central, więc ruchu i śmiechu było sporo. Kiedyś może wstawię Wam filmik z moimi wygibasami na poprawę humoru :) W taki oto szybki, ale przyjemny sposób minęła Wielkanoc, teraz trzeba czekać na Boże Narodzenie. A Wam jak święta minęły? Przyznać się kto objedzony leżał na kanapie?